czwartek, 23 października 2014

Tipika - dziewczyna, która zbudowała wehikuł czasu...



                                                          Grażyna (w środku) prowadzi warsztaty
                                              
Grażynko niedawno całe PH żyło udziałem Twojej kolii Time Machine w międzynarodowych zmaganiach Battle of the Beadsmith. Towarzyszyły temu wielkie emocje i Twoje i nasze...
Skąd się wziął pomysł na taki właśnie naszyjnik?

Naszyjnik powstał typowo na potrzeby konkursu, który zmotywował mnie do jakiegoś większego projektu. Bardzo lubię proste i lekkie formy, pewnie dlatego styl Art Deco zawsze mnie inspirował i zachwycał. Próbowałam wielokrotnie znaleźć odpowiedni sposób aby nawiązać do tego stylu w swojej technice, jednak koraliki – mimo swoich maleńkich rozmiarów – tworzą formy dość ciężkie. Wykorzystałam więc swój wcześniejszy pomysł na wkomponowanie kawałków skóry – które miały nadać lekkości i geometrii. Stworzyłam projekt, skonsultowałam go ze znajomym historykiem sztuki i malarzem, który ma niezwykłe oko – spodobał mu się, rozmowa dała mi wiele ciekawych wskazówek. Potem, w trakcie szycia, naszyjnik poszedł odrobinę w inną stronę, stał się moją własną, osobistą podróżą w czasie i przestrzeni, stąd też wzięła się jego nazwa. A to, że spotkał się on z tak pozytywnym odbiorem i spośród 256 uczestników z całego świata dotarł do finałowej czwórki, uważam za coś naprawdę niesamowitego.

Ile koralików i innych elementów zużyłaś na Time Machine?
Ten naszyjnik nie pochłonął jakichś wyjątkowych ilości koralików. Kilka dobrych paczek koralików Miyuki w moim ulubionym kolorze. Trochę nachodziłam się za kawałkami skóry w odpowiednich kolorach zwłaszcza, że zależało mi raczej na niepotrzebnych już skrawkach, wolę wykorzystywać skórę z recyklingu.


Jak długo trwała praca nad nim?
Około miesiąca. Szyłam go razem z bliską mi osobą – Asią Młodkowską-Brach, która też brała udział w Bitwie. To ona namówiła mnie do udziału w tym konkursie. Asia szyła w Warszawie swój przepiękny karwasz a ja, na północy kraju, szyłam Time Machine. Przez miesiąc, prawie każdy dzień zaczynałyśmy od włączenia Facebooka i tak, przez dobrych kilka godzin, szyłyśmy, rozmawiałyśmy, konsultowałyśmy nasze pomysły i postępy w szyciu. Nie brakowało też głupawek, złości, wściekłości czy niezbyt cenzuralnych słów – bo obie miałyśmy dni, kiedy jedyną myślą było wyrzucenie pracy przez okno. Udało nam się jednak ukończyć nasze projekty a nawyk codziennych rozmów przy szyciu pozostał nam na szczęście do dzisiaj.


            Time Machine Tipiki                                                                 Karwasz Asi Młodkowskiej-Brach

 














 


Trzeba anielskiej cierpliwości do tej techniki. Miałaś kiedyś twórczy kryzys?
 No pewnie. Miewam często. Mam jednak nadzieję, że to raczej normalne ;)

Od kiedy zajmujesz się beadingiem ?
Od około 4 lat. Wcześniej próbowałam wielu innych technik, często je zmieniając. Zawsze lubiłam uczyć się czegoś nowego a potem dość szybko mi się to nudziło. Z koralikami jest inaczej, przynajmniej na razie. Choć też wciąż szukam nowych połączeń i możliwości. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że zakocham się w hafcie koralikowym, nie uwierzyłabym. Nie przepadałam za koralikami a haft to już w ogóle był dla mnie czymś absrtakcyjnym. Nie wiem co takiego się stało, że od 4 lat, prawie każdego dnia wstaję i szyję. Im dłużej to robię tym więcej mam pomysłów i tym bardziej to kocham, no może poza chwilami wspomnianych kryzysów.




Pamiętasz swoją pierwszą pracę?
Nie. I chyba nie chcę pamiętać J Na pewno była koszmarna i to nie tylko pierwsza, ale i druga i trzecia J Pamiętam tylko, że uczyłam się godzinami, z Internetu, prostych ściegów i wykończeń. Potem koleżanka przywiozła mi z Londynu dwie książki, m.in. Heidi Kummli – oglądałam i czytałam je wiele, wiele razy. Do tej pory zajmują honorowe miejsce na półce z książkami.

A taką, która sprawiła Ci najwięcej kłopotu?
Było ich kilka. I z pewnością jeszcze takie będą. Czasami prosta do zrobienia rzecz okazuje się wyzwaniem, bo dzień nie taki jaki trzeba.. bo igły się łamią.. bo koraliki pękają.. bo po uszyciu całego wisiora okazuje się, że mi się wcale nie podoba.

Która z nich jest najbliższa Twemu sercu i dlaczego
Nie ma takiej jednej. Jest ich wiele. Wszystkie te, które wiem, że są bardzo lubiane i często noszone przez swoje właścicielki. Czasami jest tak, że wisior, z którego nie jestem jakoś mega dumna, przymierza kobieta i na niej ten wisior wygląda zjawiskowo, jakby był dla niej stworzony. Wtedy taka praca staje się bliska memu sercu. Uwielbiam też jak moja przyjaciółka nosi z dumą moją biżuterię, zwłaszcza, że wygląda w niej przepięknie.
 


Zdarzyło Ci się tak przywiązać do swojego dziełka, że go nie sprzedałaś?
Nie. Może dlatego, że bardzo rzadko noszę biżuterię. Mam jeden swój naszyjnik, jeden wisiorek, poza tym jeden malutki kolczyk zrobiony przez najbliższą mi osobę i bransoletkę od Asi – ot, cała moja kolekcja biżuterii. Zdecydowanie wolę szyć dla innych. 
 

Grażynko, jak duża jest Twoja pracownia?
Moja pracownia to praktycznie tylko stół, za to prawie 2,5-metrowy. Jest zrobiony przez Piotrka i dostosowany do moich potrzeb, czyli ma sporo szufladek, przegródek na pudełka, które są z kolei dopasowane do buteleczek z koralikami, jakieś jego własne wynalazki typu specjalny stojak na 6 tacek, na których pracuję – to pozwala mi jakoś zachowywać pozory porząku, bo generalnie jestem typem bałaganiary.

Nagrody? Wywiady? Artykuły?
Nieee. Bitwa była moim pierwszym konkursem. A to mój pierwszy wywiad!


Najbardziej niezwykły klient?
Jest. Pani Ania. To zdecydowanie osoba, która ma największą kolekcję mojej biżuterii J. Najpiękniejsze jest to, że ją bardzo lubi, nosi często, kupuje ją też jako prezenty dla swoich bliskich. Jest też świeżo upieczoną właścicielką Time Machine – śledziła całą bitwę i głosowała – to było bardzo miłe.


Czy wykonujesz biżuterię na zamówienie? Miałaś takie które Cię zaskoczyło?
 Przyznam szczerze, że nie jest to moja ulubiona forma pracy. Zdecydowanie bardziej wolę szyć swoje własne pomysły. Ale był i pas do sukni ślubnej i naszyjniki z jakimiś cennymi dla kogoś kamieniami.

Czy istnieje motyw, którego nie lubisz wykonywać?

Jeśli jakiegoś motywu nie lubię to po prostu go nie szyję. Wiąże się to oczywiście z tym, o czym mówiłam przed chwilą – przeważnie wykonuję swoje własne projekty więc wybieram to, co jest bliskie memu sercu.
A nie! Jest coś takiego. Nie cierpię obrabiać rivoli i robić kuleczek z koralików. A prowadząc warsztaty, czasami muszę.

Twoja biżuteria ma stosowną cenę. Co sądzisz o często spotykanej praktyce zaniżania cen na rękodzieło artystyczne?

Chyba każdy musi do tego dojść sam. Ja też miałam z tym problem. Teraz, kiedy muszę utrzymać firmę, kiedy wiem, że po 4 latach intensywnej pracy szyję estetyczną, solidnie wykończoną biżuterię według własnych projektów, z dobrych materiałów – nie widzę powodów, dla których nie miałabym odpowiednio wyceniać swoich prac.
Trzeba tylko znaleźć właściwego klienta, który doceni jakość, wkład pracy, pomysł. Niestety dzisiaj nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że haft koralikowy jest w naszym kraju wciąż mało popularny i bardzo niedoceniany. Tak samo „szkodliwa” dla każdej techniki jest praktyka zaniżania cen, jak i sprzedaż prac o słabej lub bardzo słabej jakości.

Co daje Tobie przynależność do PH?
Jestem dumna, że należę do grupy. Jest to dla mnie potwierdzenie, że moje prace są na dobrym poziomie i daje mi to sporo motywacji do pracy, żeby były jeszcze lepsze.

Gdybyś mogła ulepszyć PH, co by to było?
Ulepszyć PH możemy chyba my wszyscy – twórcy, podejmując może więcej wspólnych inicjatyw aby propagować tę ideę, oraz nasi odbiorcy coraz częściej sięgając po wartościowe, dobrze wykonane, piękne prace i polecając je innym. Idziemy w dobrym kierunku. Potrzeba troszkę czasu i zaangażowania, aby znak jakości PH stał się rozpoznawalny. Ale wierzę, że nam się to uda.

Grażynko, życzymy Tobie niewyczerpanej radości z tworzenia, wielu wygranych konkursów oraz międzynarodowej sławy...

piątek, 10 października 2014

Wywiad z Beatą Mazur, zwyciężczynią wrześniowego konkursu "Sposób na jesienną nudę".








Beato, jak trafiłaś na stronę Poland/Handmade?
Na Poland/Handmade trafiłam dzięki odwiedzonym przeze mnie targom w Sanoku (15.08).
Wzięłam wizytówki od wystawców, którzy prezentują się na Waszym serwisie.
A obecnie jest to jedno ze źródeł moich inspiracji. 

Czy często bierzesz udział w konkursach?
Szczerze powiedziawszy rzadko, bo nie mam do tego szczęścia.
Dlatego tym bardziej jest mi miło, że ostatnia próba zakończyła się sukcesem. 

Twoją wygraną w konkursie uhonorowano unikatowym naszyjnikiem autorstwa Jagny Bireckiej, byłam przy tym i widziałam jak bardzo Cię to uszczęśliwiło.
Tak jak wspominałam, biorąc udział w konkursie nie wierzyłam w moje szczęście i szanse na wygraną , dlatego zwycięstwo tak mnie ucieszyło.
Naszyjnik od Jagny Bireckiej jest przepiękny i pasuje do praktycznie każdej kreacji, a dodatkowo mogłam zapoznać się z nieznaną mi do tej pory techniką poligliny.

Właśnie... brałaś udział w warsztatach w trakcie Bielskich dni Poligliny... co sądzisz o technice, ktorej się nauczyłaś? Jest bardzo odmienna od  Czy zamierzasz wykorzystać ją w swojej działalności?
Do tej pory moje zainteresowania kręciły się wokół szydełka, drutów i hurtowych ilości włóczki.
W Bielsku mogłam zapoznać się z czymś zupełnie wcześniej nieznanym i muszę przyznać, że bardzo przypadło mi do gustu tworzenie małych arcydzieł z poligliny  i mam nadzieję doskonalić swoje umiejętności w tym zakresie. 

Czy masz na koncie inne nagrody, własne projekty, wystawy?
Jeśli chodzi o moją działalność, to miałam przyjemność brać udział w łódzkim Fashion Weeku oraz krakowskich Targach Dizajnu prezentując swetry mojego projektu. 

A gdybyś miała spędzić dzień w pracowni artysty z Poland/Handmade, kto by to był i dlaczego?
Miałabym ogromną ochotę współpracować z artystami związanymi z wełną czesankową, ponieważ jest najbliższa moim dotychczasowym zainteresowaniom i chciałabym poznać tajniki tej metody. 
Z wielką radością spędziłabym ten dzień z Bożeną Pelczar, ponieważ do Ciebie jest trochę za daleko...

To fakt! Powiedz nam jeszcze  jakie masz plany związane ze swoim rękodziełem?
Aktualnie przygotowuję materiały aby zgłosić się do PolandHandmade i w niedługim czasie zasilić
szeregi twórców.

Życzę powodzenia Beato!