sobota, 29 listopada 2014

Świąteczny katalog Poland Handmade

Do Świąt Bożego Narodzenia pozostał już niespełna miesiąc. Chwile dzielą nas od momentu, w którym nad ulicami naszych miast zabłysną kolorowe lampki świątecznych ozdób, w powietrzu będzie czuć zapach korzennych przypraw a z głośników radiowych w centrach handlowych popłynął, jak co roku, nuty świątecznych piosenek. Jeszcze nie czujemy tego gorącego szału zakupowego, ale każdy z nas wie, że czai się on już tuż tuż za progiem. Wychodząc na przeciw Waszym potrzebom, przygotowaliśmy piękny, kolorowy katalog Poland Handmade, w którym znajdziecie całe mnóstwo artystycznych inspiracji na bożonarodzeniowe prezenty. Pełne soczystych barw karty katalogu, zabiorą Was w podróż prosto do pracowni naszych artystów, a to prawie jak wycieczka do fabryki Świętego Mikołaja Zapraszamy Was gorąco na te inspirująca wycieczkę!!

czwartek, 23 października 2014

Tipika - dziewczyna, która zbudowała wehikuł czasu...



                                                          Grażyna (w środku) prowadzi warsztaty
                                              
Grażynko niedawno całe PH żyło udziałem Twojej kolii Time Machine w międzynarodowych zmaganiach Battle of the Beadsmith. Towarzyszyły temu wielkie emocje i Twoje i nasze...
Skąd się wziął pomysł na taki właśnie naszyjnik?

Naszyjnik powstał typowo na potrzeby konkursu, który zmotywował mnie do jakiegoś większego projektu. Bardzo lubię proste i lekkie formy, pewnie dlatego styl Art Deco zawsze mnie inspirował i zachwycał. Próbowałam wielokrotnie znaleźć odpowiedni sposób aby nawiązać do tego stylu w swojej technice, jednak koraliki – mimo swoich maleńkich rozmiarów – tworzą formy dość ciężkie. Wykorzystałam więc swój wcześniejszy pomysł na wkomponowanie kawałków skóry – które miały nadać lekkości i geometrii. Stworzyłam projekt, skonsultowałam go ze znajomym historykiem sztuki i malarzem, który ma niezwykłe oko – spodobał mu się, rozmowa dała mi wiele ciekawych wskazówek. Potem, w trakcie szycia, naszyjnik poszedł odrobinę w inną stronę, stał się moją własną, osobistą podróżą w czasie i przestrzeni, stąd też wzięła się jego nazwa. A to, że spotkał się on z tak pozytywnym odbiorem i spośród 256 uczestników z całego świata dotarł do finałowej czwórki, uważam za coś naprawdę niesamowitego.

Ile koralików i innych elementów zużyłaś na Time Machine?
Ten naszyjnik nie pochłonął jakichś wyjątkowych ilości koralików. Kilka dobrych paczek koralików Miyuki w moim ulubionym kolorze. Trochę nachodziłam się za kawałkami skóry w odpowiednich kolorach zwłaszcza, że zależało mi raczej na niepotrzebnych już skrawkach, wolę wykorzystywać skórę z recyklingu.


Jak długo trwała praca nad nim?
Około miesiąca. Szyłam go razem z bliską mi osobą – Asią Młodkowską-Brach, która też brała udział w Bitwie. To ona namówiła mnie do udziału w tym konkursie. Asia szyła w Warszawie swój przepiękny karwasz a ja, na północy kraju, szyłam Time Machine. Przez miesiąc, prawie każdy dzień zaczynałyśmy od włączenia Facebooka i tak, przez dobrych kilka godzin, szyłyśmy, rozmawiałyśmy, konsultowałyśmy nasze pomysły i postępy w szyciu. Nie brakowało też głupawek, złości, wściekłości czy niezbyt cenzuralnych słów – bo obie miałyśmy dni, kiedy jedyną myślą było wyrzucenie pracy przez okno. Udało nam się jednak ukończyć nasze projekty a nawyk codziennych rozmów przy szyciu pozostał nam na szczęście do dzisiaj.


            Time Machine Tipiki                                                                 Karwasz Asi Młodkowskiej-Brach

 














 


Trzeba anielskiej cierpliwości do tej techniki. Miałaś kiedyś twórczy kryzys?
 No pewnie. Miewam często. Mam jednak nadzieję, że to raczej normalne ;)

Od kiedy zajmujesz się beadingiem ?
Od około 4 lat. Wcześniej próbowałam wielu innych technik, często je zmieniając. Zawsze lubiłam uczyć się czegoś nowego a potem dość szybko mi się to nudziło. Z koralikami jest inaczej, przynajmniej na razie. Choć też wciąż szukam nowych połączeń i możliwości. Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że zakocham się w hafcie koralikowym, nie uwierzyłabym. Nie przepadałam za koralikami a haft to już w ogóle był dla mnie czymś absrtakcyjnym. Nie wiem co takiego się stało, że od 4 lat, prawie każdego dnia wstaję i szyję. Im dłużej to robię tym więcej mam pomysłów i tym bardziej to kocham, no może poza chwilami wspomnianych kryzysów.




Pamiętasz swoją pierwszą pracę?
Nie. I chyba nie chcę pamiętać J Na pewno była koszmarna i to nie tylko pierwsza, ale i druga i trzecia J Pamiętam tylko, że uczyłam się godzinami, z Internetu, prostych ściegów i wykończeń. Potem koleżanka przywiozła mi z Londynu dwie książki, m.in. Heidi Kummli – oglądałam i czytałam je wiele, wiele razy. Do tej pory zajmują honorowe miejsce na półce z książkami.

A taką, która sprawiła Ci najwięcej kłopotu?
Było ich kilka. I z pewnością jeszcze takie będą. Czasami prosta do zrobienia rzecz okazuje się wyzwaniem, bo dzień nie taki jaki trzeba.. bo igły się łamią.. bo koraliki pękają.. bo po uszyciu całego wisiora okazuje się, że mi się wcale nie podoba.

Która z nich jest najbliższa Twemu sercu i dlaczego
Nie ma takiej jednej. Jest ich wiele. Wszystkie te, które wiem, że są bardzo lubiane i często noszone przez swoje właścicielki. Czasami jest tak, że wisior, z którego nie jestem jakoś mega dumna, przymierza kobieta i na niej ten wisior wygląda zjawiskowo, jakby był dla niej stworzony. Wtedy taka praca staje się bliska memu sercu. Uwielbiam też jak moja przyjaciółka nosi z dumą moją biżuterię, zwłaszcza, że wygląda w niej przepięknie.
 


Zdarzyło Ci się tak przywiązać do swojego dziełka, że go nie sprzedałaś?
Nie. Może dlatego, że bardzo rzadko noszę biżuterię. Mam jeden swój naszyjnik, jeden wisiorek, poza tym jeden malutki kolczyk zrobiony przez najbliższą mi osobę i bransoletkę od Asi – ot, cała moja kolekcja biżuterii. Zdecydowanie wolę szyć dla innych. 
 

Grażynko, jak duża jest Twoja pracownia?
Moja pracownia to praktycznie tylko stół, za to prawie 2,5-metrowy. Jest zrobiony przez Piotrka i dostosowany do moich potrzeb, czyli ma sporo szufladek, przegródek na pudełka, które są z kolei dopasowane do buteleczek z koralikami, jakieś jego własne wynalazki typu specjalny stojak na 6 tacek, na których pracuję – to pozwala mi jakoś zachowywać pozory porząku, bo generalnie jestem typem bałaganiary.

Nagrody? Wywiady? Artykuły?
Nieee. Bitwa była moim pierwszym konkursem. A to mój pierwszy wywiad!


Najbardziej niezwykły klient?
Jest. Pani Ania. To zdecydowanie osoba, która ma największą kolekcję mojej biżuterii J. Najpiękniejsze jest to, że ją bardzo lubi, nosi często, kupuje ją też jako prezenty dla swoich bliskich. Jest też świeżo upieczoną właścicielką Time Machine – śledziła całą bitwę i głosowała – to było bardzo miłe.


Czy wykonujesz biżuterię na zamówienie? Miałaś takie które Cię zaskoczyło?
 Przyznam szczerze, że nie jest to moja ulubiona forma pracy. Zdecydowanie bardziej wolę szyć swoje własne pomysły. Ale był i pas do sukni ślubnej i naszyjniki z jakimiś cennymi dla kogoś kamieniami.

Czy istnieje motyw, którego nie lubisz wykonywać?

Jeśli jakiegoś motywu nie lubię to po prostu go nie szyję. Wiąże się to oczywiście z tym, o czym mówiłam przed chwilą – przeważnie wykonuję swoje własne projekty więc wybieram to, co jest bliskie memu sercu.
A nie! Jest coś takiego. Nie cierpię obrabiać rivoli i robić kuleczek z koralików. A prowadząc warsztaty, czasami muszę.

Twoja biżuteria ma stosowną cenę. Co sądzisz o często spotykanej praktyce zaniżania cen na rękodzieło artystyczne?

Chyba każdy musi do tego dojść sam. Ja też miałam z tym problem. Teraz, kiedy muszę utrzymać firmę, kiedy wiem, że po 4 latach intensywnej pracy szyję estetyczną, solidnie wykończoną biżuterię według własnych projektów, z dobrych materiałów – nie widzę powodów, dla których nie miałabym odpowiednio wyceniać swoich prac.
Trzeba tylko znaleźć właściwego klienta, który doceni jakość, wkład pracy, pomysł. Niestety dzisiaj nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że haft koralikowy jest w naszym kraju wciąż mało popularny i bardzo niedoceniany. Tak samo „szkodliwa” dla każdej techniki jest praktyka zaniżania cen, jak i sprzedaż prac o słabej lub bardzo słabej jakości.

Co daje Tobie przynależność do PH?
Jestem dumna, że należę do grupy. Jest to dla mnie potwierdzenie, że moje prace są na dobrym poziomie i daje mi to sporo motywacji do pracy, żeby były jeszcze lepsze.

Gdybyś mogła ulepszyć PH, co by to było?
Ulepszyć PH możemy chyba my wszyscy – twórcy, podejmując może więcej wspólnych inicjatyw aby propagować tę ideę, oraz nasi odbiorcy coraz częściej sięgając po wartościowe, dobrze wykonane, piękne prace i polecając je innym. Idziemy w dobrym kierunku. Potrzeba troszkę czasu i zaangażowania, aby znak jakości PH stał się rozpoznawalny. Ale wierzę, że nam się to uda.

Grażynko, życzymy Tobie niewyczerpanej radości z tworzenia, wielu wygranych konkursów oraz międzynarodowej sławy...

piątek, 10 października 2014

Wywiad z Beatą Mazur, zwyciężczynią wrześniowego konkursu "Sposób na jesienną nudę".








Beato, jak trafiłaś na stronę Poland/Handmade?
Na Poland/Handmade trafiłam dzięki odwiedzonym przeze mnie targom w Sanoku (15.08).
Wzięłam wizytówki od wystawców, którzy prezentują się na Waszym serwisie.
A obecnie jest to jedno ze źródeł moich inspiracji. 

Czy często bierzesz udział w konkursach?
Szczerze powiedziawszy rzadko, bo nie mam do tego szczęścia.
Dlatego tym bardziej jest mi miło, że ostatnia próba zakończyła się sukcesem. 

Twoją wygraną w konkursie uhonorowano unikatowym naszyjnikiem autorstwa Jagny Bireckiej, byłam przy tym i widziałam jak bardzo Cię to uszczęśliwiło.
Tak jak wspominałam, biorąc udział w konkursie nie wierzyłam w moje szczęście i szanse na wygraną , dlatego zwycięstwo tak mnie ucieszyło.
Naszyjnik od Jagny Bireckiej jest przepiękny i pasuje do praktycznie każdej kreacji, a dodatkowo mogłam zapoznać się z nieznaną mi do tej pory techniką poligliny.

Właśnie... brałaś udział w warsztatach w trakcie Bielskich dni Poligliny... co sądzisz o technice, ktorej się nauczyłaś? Jest bardzo odmienna od  Czy zamierzasz wykorzystać ją w swojej działalności?
Do tej pory moje zainteresowania kręciły się wokół szydełka, drutów i hurtowych ilości włóczki.
W Bielsku mogłam zapoznać się z czymś zupełnie wcześniej nieznanym i muszę przyznać, że bardzo przypadło mi do gustu tworzenie małych arcydzieł z poligliny  i mam nadzieję doskonalić swoje umiejętności w tym zakresie. 

Czy masz na koncie inne nagrody, własne projekty, wystawy?
Jeśli chodzi o moją działalność, to miałam przyjemność brać udział w łódzkim Fashion Weeku oraz krakowskich Targach Dizajnu prezentując swetry mojego projektu. 

A gdybyś miała spędzić dzień w pracowni artysty z Poland/Handmade, kto by to był i dlaczego?
Miałabym ogromną ochotę współpracować z artystami związanymi z wełną czesankową, ponieważ jest najbliższa moim dotychczasowym zainteresowaniom i chciałabym poznać tajniki tej metody. 
Z wielką radością spędziłabym ten dzień z Bożeną Pelczar, ponieważ do Ciebie jest trochę za daleko...

To fakt! Powiedz nam jeszcze  jakie masz plany związane ze swoim rękodziełem?
Aktualnie przygotowuję materiały aby zgłosić się do PolandHandmade i w niedługim czasie zasilić
szeregi twórców.

Życzę powodzenia Beato!

poniedziałek, 29 września 2014

PIĘKNA KOBIETA I ROBALE - IWONA TAMBORSKA



Iwono, Twoja owadzia biżuteria jest chyba najbardziej rozpoznawalna dla twórców w PH. 
Zastanawiam się ilu z nas wie, że tworzysz ją z prawdziwych owadów? 
Dla mnie ta wiadomość była zaskoczeniem. Nie boisz się pająków?
Na początek od razu spieszę poinformować: nie zabijam owadów (ani pajęczaków), które służą do powstania biżuterii. 
Pancerz owada (i skrzydła) jest z chityny i można go nieco porównać do muszelek ślimaków, bo również nie rozkłada się po ich śmierci i potrafi przetrwać przez setki lat.
Dlatego część owadów, które służą do mojej pracy po prostu znajduję (skrzydła ważek, chrząszcze, osy, motyle) podczas spacerów. 
Motyle tropikalne były mi w dużej części podarowane przez Muzeum Motyli Arthropoda w Bochni, czasami przez prywatnych kolekcjonerów. 
Mam też siatkę znajomych entomologów, którzy w razie potrzeby zawsze pomogą. 
Zapaleni hodowcy posiadają wiele owadów -ponieważ często choć larwa żyje dość długo, sam chrząszcz żyje ok 4 tyg. Po tym pozostaje już tylko pancerzyk - a ja mogę mu dać drugie życie utrwalając jego piękno
i esencję w formie sztuki.
Ale tak - pająków panicznie się boję. PANICZNIE.
Natomiast miałam jedno zlecenie na broszkę pająka - i byłam w stanie psychicznie przełamać się tylko
do rodzaju Nephila (który nie jest tak gruby jak np. ptaszniki). 
Z początku pracując z nim, byłam cała w ogromnym stresie, ale po skończeniu efekt był tak piękny, że stał się jedną z moich ulubionych prac.
Najbardziej urzekło mnie, gdy jego nowa właścicielka rzucając okiem od razu wiedziała, że to Nephila sp. i to w dodatku samica :) 
To jest sens mojej pracy - fakt, że dla kogoś ta broszka nie jest tylko przedmiotem, ale jest tak samo ważna i niesamowita jak ja ją postrzegam. 
Myślę, że noszenie takich rzeczy jest trochę magiczne.
Założenie na siebie biżuterii, która jest piękna i ma duszę (na zasadzie frazerowskiego myślenia o magii sympatycznej) dodaje siły.   

Zamówienie, które najbardziej Cię zaskoczyło?
Zaskoczyło... trudno powiedzieć. 
Ludzie szukają różnych oryginalnych rzeczy - a im coś jest dziwniejsze, tym bardziej mnie cieszy praca nad tym :) 
Była fifka na papierosa, pierścionek zaręczynowy z jednorożcem, pierścionek z mrówką (prawdziwą), srebrna łyżeczka do cukru z gilami, spinki do mankietów z chrząszczami ( owady musiałam sprowadzać z Azji), pierścionek zaręczynowy z dzbanuszkiem i filiżanką do herbaty, a nawet figurka gołębia :)
Chyba ten gołąb mnie zaskoczył ;)



Najdłużej wykonywana praca?
To był róg i pokrywy skrzydeł dużego chrząszcza, które miałam przekształcić w komplet zaręczynowy (naszyjnik i kolczyki - nausznice). 
BARDZO dużo się nagłowiłam nad techniczną realizacją pomysłu i jestem z siebie bardzo dumna za to rozwiązanie :) 
Efekt jest bardzo ciekawy, ale gdyby ludzie wiedzieli ile się kryło za wymyśleniem tego, dopiero wtedy potrafiliby docenić całość pracy :)  


Wywiady w Pytaniu na śniadanie, Vogue, Polska the best, sens... lubisz tę popularność?
Hmm, to trochę ambiwalentne pytanie. 
Z jednej strony każdy twórca, kiedy jest doceniony i zauważony z pewnością się cieszy i jest mu z tego powodu bardzo przyjemnie. 
Skłamałabym, gdybym mówiła, że jest mi to obojętne, itd.
Natomiast cel, dla którego zależy mi na tych momentach medialnych, nie ma nic wspólnego z lubieniem. 
Kiedy pracujesz w separacji, a twój biznes opiera się na obecności w sieci - to, czego potrzebujesz, to bycie zauważoną. 
Możesz być najlepszy, ale jeśli nikt nie będzie w stanie cię znaleźć - łatwo stracić wiarę w siebie i sens swojej pracy oraz po prostu nie być w stanie zarobić na swoją pasję, pracę, życie. 
Więc praca nad PR czasami kosztowała mnie trochę nerwów, trochę zdrowia, itd. - ale mam poczucie, że wszystko, co robię jest dla mojej firmy, dla tego, żebym mogła żyć robiąc to, co kocham.   
Jestem nieśmiała, a zwrócenie na siebie uwagi wymaga ode mnie dużej walki wewnętrznej -  pierwsze kontakty z mediami wymagały przełamania ogromnej ściany oporu (upociłam się jak mysz...), ale kiedy w grę wchodzi świadomość, że to "nie dla mnie" tylko dla mojej firmy - jestem w stanie podnieść głowę do góry, wziąć głęboki wdech i zawalczyć.

Ile razy doceniono Twoją twórczość przyznając ważne nagrody?
Takich ważnych dla mnie momentów było kilka:
- zdobycie głównej nagrody w konkursie "Biżuteria MODEUS 2014" na projekt biżuterii kreatywnej
-  wystawa specjalna w Pałacu Kultury podczas targów Biżuterii i Minerałów w Warszawie
- "Viewer's choice award" wygrana w konkursie magazynu "Metal Clay Today": "Set the table challenge"
- mała, ale zawsze, wygrana konkursu "Oscars" w Art Jewellery Magazine
- no i oczywiście członkostwo w PH
 Bardzo ważnym dla mnie osobiście było również przyznanie mi dotacji na założenie firmy. To był chyba dla mnie punkt zwrotny w życiu :)

Czy odmówiłaś kiedyś wykonania biżuterii? Jeśli tak, to dlaczego?
Tak, odmówiłam i to nie raz :) 
Głównie odmawiam, kiedy pojawiają się prośby o wykonanie czegoś na podstawie zdjęcia pracy jakiegoś innego artysty-jubilera, wykonania kopii. 
Czasem rozumiem, że ktoś znalazł gdzieś zdjęcie jakiegoś przedmiotu i bardzo chciałby taki sam - ale jeśli ja wiem, kto wykonał tą pracę (albo potrafię znaleźć taki przedmiot dostępny do kupienia) po prostu zachęcam do wsparcia twórczości tamtego artysty.
Czasami też odmawiam, kiedy zlecenie po prostu nie pasuje do mnie stylistycznie... 
Kilka razy zgodziłam się na taką pracę, ale dziwnie mi z tym. 
Nie czuję wtedy tego, co robię i traktuję to trochę "po macoszemu". 
Więc pomyślałam, że póki mogę, postaram się zawsze postępować zgodnie z moim wewnętrznym sumieniem.  

Najważniejszy dla Ciebie Klient?
Każdy jest ważny. 
Trudno mi to powiedzieć, bo nie pytam, kim są moi klienci. 
Czasem się dowiaduję, ale w większości po zleceniach mogę się tylko domyślać, że to bardzo wyjątkowi ludzie. Zresztą nieważne czym się zajmują, skąd są, itd. - o ich wyjątkowości świadczą dla mnie prace, które dla siebie wybierają. 

Ile godzin dziennie pracujesz?
Kiedyś starałam się to policzyć i to też jest dość trudne. 
Bo tak naprawdę moje życie składa się głównie z mojej "pracy". 
Kiedy nie siedzę przy warsztacie siedzę przed komputerem i zajmuję się stroną www, widocznością w sieci, obróbką zdjęć, itd. 
Kiedy wychodzę spacerować - cały czas mój umysł przetwarza myśli, powstają nowe pomysły, projekty. Wszystko kręci się wokół tego :) 
Ale przyznam się do swojej największej słabości - kocham spać i gdyby ktoś mi odebrał możliwość drzemek popołudniowych - straciłabym poczucie sensu życia :)
Czasami pojawiają się momenty przesycenia - wtedy nie mogę patrzeć na nic związanego z moją pracą ani niczym, co jest "pożyteczne". 
Muszę wtedy odpocząć kilka dni - czytać, oglądać bezsensowne kreskówki, spacerować, itd. aż po kilku dniach już chcę wrócić do biurka, bo czuję, że marnuję dzień :) 
Chyba jestem pracoholikiem - ale takim leniwym :) 
Przy warsztacie dziennie siedzę ok 5 - 7h, 5h przed komputerem, resztę śpię :) 

Jak wielu twórców w Polsce pracuje w tej technice?
Dobrych twórców pracujących z glinką metali (o których wiem) mogłabym policzyć na palcach. 
Są to wspaniałe mistrzynie (bo z jakiegoś powodu nie znam mężczyzn tworzących w tym materiale), których prace są bardzo inspirujące. 
Ale może faktycznie jest to kwestia "braku rozgłosu". 
Trudno jest się przebić przez gąszcz internetu - ta jego powszechność jest błogosławieństwem jak i przekleństwem.
W każdym razie czasem spotykam ludzi, którzy coś słyszeli, coś próbowali i myślą, że znają tą technikę. Pracuję z nią 4 lata i ciągle odkrywam jej nowe aspekty. 
Ona ma wiele zalet, ale również wady, których trzeba być świadomym w pracy. 
Ja mam tendencję do stawiania sobie wyzwań i testowania jej możliwości na zasadzie "ciekawe gdyby...", co nie zawsze mi wychodzi :)

Jakie masz zawodowe marzenie?
Marzy mi się wystawa - taka interaktywna i interdyscyplinarna. 
Chciałabym połączyć wystawę swoich prac z tym, co mnie inspiruje. 
Widzę to tak, że obok gablot z biżuterią byłyby poustawiane terraria z tropikalnym chrząszczami, dookoła latałyby tropikalne motyle, itd. 
W innych gablotach mogłyby być zaprezentowane zjawiska fizyczne i chemiczne, które czasami wykorzystuję w swojej pracy, które mnie inspirują do ich tworzenia. 
W kolejnej części również obrazy malarzy, wiersze poetów, muzyka - i jej odbicie w moich pracach. Na ścianie wyświetlane by były filmiki "z warsztatu".   
Można by to również połączyć z twórczością młodych projektantów mody - połączyć ich kreacje z biżuterią i wmieszać modelki między odwiedzających.
To takie moje marzenie - aktualnie staram się do niego dążyć krok po kroku, powolutku. 
Chciałabym, żeby coś takiego miało miejsce i było po prostu ciekawe :)
Pięknie by się prezentowało np. w ogrodzie botanicznym, nocą, albo w Muzeum Motyli :)
Chciałabym, żeby działało na wszystkie zmysły - dotyk, wzrok, zapach, węch, smak, słuch. 
Jeśli ktoś chciałby mi pomóc w realizacji tego marzenia - jestem otwarta na propozycje :)
Oprócz tego bardzo chcę wyjechać do Australii, trochę doszlifować fach od tamtejszych artystów. 
To dla mnie taki punkt w życiu "things to do in life". 
 
Jakie się spełniło?
To, że założyłam firmę.
I to, że miałam wystawę w Pałacu Kultury - pozostał mi po niej wielki 2m baner z moim nazwiskiem i nazwą wystawy :) (taki fejm, że szkoda wyrzucić).
I to, że ludzie zaczynają kojarzyć moje prace - ostatnio usłyszałam od klientki, że była na przyjęciu i ktoś rozpoznał jej naszyjnik, że to ode mnie. 
To bardzo fajne uczucie :) 

Co daje Tobie przynależność do PH?
Daje mi poczucie dumy. 
Myślę, że to wspaniała inicjatywa, którą trzeba promować i rozwijać.
PH to też duża siła wsparcia - kiedy składałam pewien wniosek i potrzebowałam rekomendacji/poparcia - wystarczyło, że poprosiłam Annę Lipowską o pomoc.
Od razu całe PH ruszyło z odsieczą :) 
Czy wniosek zostanie zakwalifikowany, to się okaże. 
Ale nawet jeśli nie, to świadomość, że są ludzie, którzy stoją za człowiekiem murem jest bardzo budująca.


Czego byś sobie w związku z prawdopodobnie nadchodzącymi zmianami w obrazie PH życzyła?
Chciałabym, żeby PH stało się oficjalnie zarejestrowane i, żeby jego siła i szacunek do znaku stała się prawnie niepodważalna. 
Legalizacja niesie ze sobą problemy, ale też w przyszłości daje większe możliwości i znaczenie.
Myślę też, że strukturyzacja "władz" jest nieuchronną koniecznością rozrostu popularności PH. 
   
Dziękuję Iwono. Niech spełni się Twoje australijskie marzenie....